Magia, smoki, wojna. Jakie to dobre! Ciut bardziej podobało mi się od części 1, ale z drugiej strony fabula czasem bywała tu dość naciągana i prosta. Coś za coś. Ogólnie robi się naprawdę interesująco, gdy poznajemy wszystkie sekrety i elementy poszczególnych wierzeń układają się w całość. Podoba mi się pokazanie świata rozdzielonego przez religie, który jednoczy się we wspólnym celu. Polubiłam bohaterów, których w poprzednim tomie nie darzyłam sympatią, np. Tane, która chyba teraz jest moją ulubienicą, za to trochę zaczęła mnie irytować Sabran, no ale nie może być idealnie. Fabuła niby mknie szybko, ale logicznie, nie mogę zarzucić autorce przesadnych przeskoków czy biegu akcji. Fajnie, że udało jej się to zakończyć teraz, bo nie wiem co musiałaby powymyślać by przedłużyć to do dłuższego cyklu, a tak, to dostaliśmy kawał porządnej roboty, bardzo dobrze rozpisana historia. Jedyne do czego mogę się przyczepić tak od siebie dość mocniej, to walka ze zmiennokształtną, która po prostu była banalna, schematyczna i mało ambitnie przeprowadzona, ogólnie tempo ostatecznej bitwy jest dość zawrotne, ale tu mi to nawet nie przeszkadzało, bo ten chaos wojny wszystko usprawiedliwia. Cieszę się, że mogę się poszczycić posiadaniem obu tomów. Polecam bardzo.