Kawał naprawdę dobrej fantastyki.
Ale zacznijmy od początku.
Książka opowiada o świecie rozdzielonym przez religie, każda z nich opiera się na wspólnym fundamencie, różnią się istotnymi szczegółami, jedno jednak jest pewne, mają wspólnego wroga. Ta sytuacja doprowadzi do rozwoju akcji i do próby nawiązania sojuszu.
Przez pierwsze, powiedzmy, 150-200 stron było mi ciężko przetrwać. To chyba sprawka sporej liczby informacji. Mamy kilka królestw, każda postać pochodzi z innego, każde królestwo charakteryzuje się swoją religią, tradycjami, itp. Nawet to nie byłoby do końca takie straszne, gdyby nie to, że kompletnie nie czułam połączenia między wątkami, przez tę różnorodność historii każdego z bohaterów, czułam się jakbym czytała osobne książki. Na szczęście, w dalszych rozdziałach wszystko powoli kieruje się na właściwe tory i w końcu wszystko łączy mi się w całość! Tutaj już lektura poszła mi bardzo szybko.
Bardzo ciekawa powieść, dość oryginalna, na pewno wpasowała się w mój gust. Taki balans między fantastyką, a fantastyką młodzieżową. Bałam się, że będzie przereklamowana... no może ciut jest, bo po jej rozgłosie liczyłam na powtórkę Drogi Królów, ale mimo lekkiego zawodu, to jest to naprawdę fajna książka i przed chwilą zamówiłam drugi tom.
Oceniając samą treść. Ta powieść ma naprawdę mocne fundamenty, tło fabularne fajne, akcja intrygująca. Na dodatek, polubiłam wszystkie postacie, nawet te irytujące, rzadko mi się to zdarza. No dobra...