30.08. Międzynarodowy Dzień Pamięci Osób Zaginionych
Ważny dzień, który zmusza do chwili skupienia i zastanowienia. Dziś o książce, która mrozi krew w żyłach, prawdziwa historia, która zostawiła masę drzazg w mojej głowie i sercu.
„Zaginione dziewczyny” autorstwa John Glatt to świadectwo walki o życie Mitchell Knight, Amandy Berry i Giny DeJesus. Ich życie zniszczył potwór – Ariel Castro, kierowca szkolnego autobusu!!!
Torturowane, gwałcone, poniżane, głodzone… tego piekła nie da się pojąć, takie okrucieństwo nie mieści się w głowie, a jednak to nie fikcja literacka, to straszliwa prawda. Całe to zło skrywane w domu przy Seymour Avenue 2207 w Cleveland. Potwór, który w swym domu maltretował trzy kobiety, na co dzień woził małe dzieci do szkoły, grał wraz z zespołem na ślubach i bartnictwach, występował w telewizji śniadaniowej, „pomagał” w rozwieszaniu plakatów dotyczących zaginionych…
Czy tak wyśmienicie się maskował?
Czy był pozornie nieskazitelny?
Czy przez lata nic nie wzbudziło podejrzeń?
Kilka skarg rodziców dzieci wiezionych przez niego do szkoły, kilka zgłoszeń o przemocy domowej, regularne wizyty partnerki w szpitalu z powodu pobicia…
Okazało się to za mało by sprawdzić Ariela przez 10 lat!!!
To opowieść o niezwykłych kobietach, które przeżyły piekło, o zrozpaczonych rodzinach, które ...