- Stawka mija zakręt - informował głośnik. - Na prostą wyprowadza Albatros, słabnie Sobór...
- Gdzie on idzie, ten kretyn, na duże koło...!
- Zamknęli go! Dał się zamknąć...!
- Albatros, Martyna, polem finiszuje Herezja...
- Herezja!!! - wrzasnęłam z całej duszy. - Dawaj, Herezja!!!
- Dawaj Albatros!!! - mówił głośnik beznamiętnie. - Albatros Herezja, Albatros Herezja, Herezja Albatros...
Herezja szła, jakby miała skrzydła. Trzy długości przed Albatrosem Szczudłowski obejrzał się i ściągnął konia.
- Czego ją trzymasz, kretynie?! - zawyłam dziko.