Fragment: Kochana Gieniu! Żądasz opisu mej podróży poślubnej... Jakżeż ja mogę, moja ty !... Och! ty jesteś dopiero filutka! Żeby mi też jednego słowa nie powiedzieć nie dać się nawet domyśleć! ... ale to nic a nic!... Jak to ? ... ty, mężatka od ośmnastu miesięcy, tak jest, od całych ośmnastu miesięcy!... moja najlepsza przyjaciółko, nie mająca przede mną nigdy żadnych tajemnic nie zdobyłaś się na tyle litości, by mnie uprzedzić?... Gdybyś mi była dała w jakikolwiekbądź sposób do poznania, pobudziła mą baczność, wznieciła w mej duszy podejrzenie, cień podejrzenia choćby, zapobiegłabyś była okropnemu głupstwu z mej strony, którego samo wspomnienie oblewa mnie krwawym rumieńcem, a z którego mąż mój śmiać się będzie do śmierci, choć cała odpowiedzialność za wszystko spada właściwie na ciebie. Ośmieszyłam się — żeby wiele nie mówić bez ratunku, popełniając jeden z tych błędów, które zostawiają po sobie niezatarty ślad, — za twoją sprawą, z twojej przyczyny nic dobrego!... Och! gdybym wiedziała!... Posłuchaj zresztą, jak to było...