"- Matko - szepnęła Katarzyna - ja pewnie urodzę.
Matka śmiała się jakoś dziwnie.
- Urodzę - powtórzyła Katarzyna.
- Skończyło się moje życie - rzekła matka - a ty mnie nic nie obchodzisz, możesz sobie rodzić, albo nie, co z tego?
- Matko - mówiła Katarzyna - to chyba nie ty, te słowa są zbyt okrutne. Dlaczego nie miałabym cię obchodzić, przecież jestem twoją córką.
- Ja ciebie takiej nie stworzyłam, ja się tobie tylko przyglądałam, jak rosłaś - odpowiedziała matka. - Córka, córka! Ja jestem tylko skorupą, z której wyszłaś, i nie do mnie zwracaj się o pomoc. Oni mają rację, że podpalili nasz dom: jesteśmy za słabe, żeby żyć. Natura nie ma litości i ja jej nie chcę, nie żałuję niczego. - Jej oczy były coraz bardziej obłąkane, a twarz coraz bardziej zacięta.
- Skoro ty tak mówisz, matko - rzekła Katarzyna - to co teraz ze mną będzie?"
Matka śmiała się jakoś dziwnie.
- Urodzę - powtórzyła Katarzyna.
- Skończyło się moje życie - rzekła matka - a ty mnie nic nie obchodzisz, możesz sobie rodzić, albo nie, co z tego?
- Matko - mówiła Katarzyna - to chyba nie ty, te słowa są zbyt okrutne. Dlaczego nie miałabym cię obchodzić, przecież jestem twoją córką.
- Ja ciebie takiej nie stworzyłam, ja się tobie tylko przyglądałam, jak rosłaś - odpowiedziała matka. - Córka, córka! Ja jestem tylko skorupą, z której wyszłaś, i nie do mnie zwracaj się o pomoc. Oni mają rację, że podpalili nasz dom: jesteśmy za słabe, żeby żyć. Natura nie ma litości i ja jej nie chcę, nie żałuję niczego. - Jej oczy były coraz bardziej obłąkane, a twarz coraz bardziej zacięta.
- Skoro ty tak mówisz, matko - rzekła Katarzyna - to co teraz ze mną będzie?"