Przeczytane
Biografie, wspomnienia, pamiętniki, dzienniki, listy, rozmowy
Publicystyka, pisma polityczne
Cenckiewicz, wbrew propagandzie, wcale nie jest zaślepiony nienawiścią do Wałęsy - to raczej tylko rozczarowanie bardzo młodego w latach 80' opozycjonisty z Gdańska do idola, który okazał się człowiekiem słabym, zamiast niezłomnym. Ale bycie słabym człowiekiem nie jest grzechem śmiertelnym w oczach ludzkich: ludzie najczęściej SĄ słabi, a niezłomni to wielka rzadkość. Nikt więc nie oczekiwał od Wałęsy, że będzie idolem, że nie będzie się mylił, że nagle stanie się "nadczłowiekiem". Ale co innego upadać, gdy się jest słabym i powstawać (do przebaczenia wystarczy odwaga cywilna, by się przed sobą i ludźmi do tego upadku przyznać), a co innego wyrzec się przyjaciół, zapomnieć o skrzywdzonych, kiedy się objęło najwyższą funkcję w państwie. Mało tego: wykorzystywać tę władzę do mataczenia, ukrywania prawdy i grożenia ludziom, którzy mogliby ją upublicznić - to już więcej niż zwykły ludzki strach czy tchórzostwo słabych i zastraszonych. Cenckiewicz próbuje na podstawie licznych dokumentów prześledzić, jakiej prawdy może się Wałęsa bać, czego się wypiera, z jakiego powodu grozi tym, którzy chcą ją ujawnić i komu potrzebny jest mit o jego niezłomności. Bo tu raczej nie chodzi o osobisty interes Wałęsy.
A oto kilka faktów i sytuacji, które są symptomatyczne dla bohatera książki i bohatera mitu solidarnościowego. Pierwsze dwa świadczą może tylko o ludzkiej małości, kolejne obciążają go już jednak nie jako człowieka czy prostego robotnika, lecz jako działacza chronionego przez komun...