Kilkuletnia dziewczynka imieniem Agata zabiera nas w podróż do swojego świata. Świata, w którym ona nie jest rozumiana. Istnieje tam poniżenie, zazdrość, kłamstwa, brak wsparcia ze strony bliskich...
Poznajemy losy pewnej rodziny. Są dorośli, są ich dorosłe sprawy. Mnóstwo krewnych... zakrapianych alkoholem rodzinnych spotkań. A gdzieś w tym wszystkim są dzieci, jest też Agata.
Lęk, obawa, strach...
Czy zdajemy sobie sprawę, że z tym wszystkim każdego dnia może zmagać się mały człowiek, któremu nie poświęca się dostatecznie dużo uwagi?
Jego krzyk jest często niemy... Boli w środku.
Jak wiele jest w stanie znieść dziewczynka, która musi radzić sobie sama, ze swoimi emocjami, dziecięcymi problemami?
"Uśpieni" to książka, o której do samego końca nie wiedziałam, co myśleć. Przyznam szczerze, że wciąż czytałam ją dalej licząc na jakieś "bum" w pewnym momencie. Akcja toczyła się wraz z życiem codziennym bohaterów. Były dobre dni, ciche dni. Te spokojne i wybuchowe. I do samego końca nie wydarzyło się według mnie nic, co podkręciłoby akcję. Jednak, gdy skończyłam powieść i na spokojnie zaczęłam analizować to, z czym się zapoznałam - dotarło do mnie, co tak naprawdę mam przed sobą.
Teraz myślę, że nie była to łatwa lektura i gdybym choć odrobinę była przygotowana na to, co tu odkryję, może zwracałabym uwagę na więcej szczegółów. Może zatrzymałabym się w który...