Anna Olszewska ma dar przekazywania mądrości i emocji w swoich powieściach. Potrafi zaciekawić, poruszyć struny serca, ukazać, co w duszy gra bohaterom. W "Usłysz mnie" zaglądnęła do wnętrza Lidki i Filipa, nastolatków, którzy w swoim młodym żywocie już poznali smak straty i porażki.
Lidka, w wieku 8 lat, doznała uszczerbku na zdrowiu zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Jako świadek morderstwa starszej siostry, ostatni dźwięk, jaki usłyszała, to był wystrzał broni. Potem nastała cisza. Lata konsultacji i leczenia nie przyniosły rezultatu. Od tamtej pory żyje z piętnem. Nie może darować sobie, że nie udzieliła Mai pomocy. Ucieka w świat rysunku, do którego dostęp ma tylko on, Filip.
Filip, porzucony przez rodziców, wciąż za nimi tęskni. Wie, że mieszkają w Szwecji, jednak od małego nie ma z nimi kontaktu. Wychowywany przez Kalinę, niewiele starszą od niego ciocię, ma w niej wsparcie, podobnie jak w Marcinie, swoim kuratorze.
Ta dwójka bohaterów poznaje się w szkole integracyjnej, do której od początku uczęszcza dziewczyna. Filip natomiast trafił do owego centrum nauczania, po wydaleniu go ze szkoły muzycznej. On zna się na muzyce, ona potrzebuje jego talentu. Co wyniknie z tej przyjaźni? Czy pomogą sobie nawzajem?
"Usłysz mnie", to przejmująca książka o cierpieniu, miłości i radzeniu sobie z porażką. Po raz kolejny, autorka udowadnia, że potrafi napisać wartościową powieść, z głębszym sensem...