Opisane tu losy mieszanej, warszawskiej rodziny są przykładem, jak Polacy i Żydzi mogą ze sobą żyć i jakie to proste, gdy ludzie kierują się zwyczajnymi ludzkimi uczuciami.
[opis autorski]
Od współautora
Jan Kostański spisał swoje wspomnienia wspólnie ze swoją żoną Nechą pod koniec jej życia, po czym zatrudnił redaktora i tłumacza i wydał je w Australii w 1998 roku pod tytułem "Janek: A Gentile in the Warsaw Ghetto". W rok później wręczył mi tę książkę podczas mojego występu autorskiego w Melbourne. Znalazłem w niej coś, czego daremnie dotychczas szukałem w nieżydowskich wspomnieniach: całkowite utożsamienie się z losem prześladowanych i mordowanych Żydów.
Była to jednak luźna narracja z licznymi powtórzeniami, nawrotami a nade wszystko lukami, bez powiązań chronologicznych ani przyczynowo-skutkowych. Narrator wspominał wydarzenia i epizody, często nie pamiętając, co, gdzie, kiedy się wydarzyło, ani dlaczego. Odbyliśmy ze trzydzieści godzinnych rozmów telefonicznych na linii Ameryka-Australia, ażeby te okoliczności i okoliczniki odtworzyć. Przesłuchałem również taśmy, które Jan Kostański nagrał dla Visual History Foundation Stevena Spielberga i dla Muzeum Holokaustu w Melbourne. Pomogły mi one bardzo w uzupełnianiu i korygowaniu obrazu. Jednym z moich przewodników po okupacyjnej Warszawie była bezcenna książka Władysława Bartoszewskiego "1859 dni Warszawy". Jestem wdzięczny również mgr. Sylwii Szymańskiej z Uniwersytetu Warszawskiego za konsultacje.
Podobnie jak w mojej poprzedniej opowieści wspomnieniowej pod tytułem "Memorbuch", narrator i główny protagonista jest tu modelem, a ja malarzem. Występujemy jako współautorzy, ponieważ tym razem młem szczęście z moim narratorem rozmawiać i od niego uzyskałem większość materiału, tym niemniej ja jako wykonawca ponoszę odpowiedzialność za jakość opowieści i jej wymowę.
Opisane tu życie Jana Kostańskiego i jego mieszanej, warszawskiej rodziny jest dla mnie przede wszystkim przykładem, jak Polacy i Żydzi mogą ze sobą żyć i jakie to jest proste, kiedy ludzie kierują się zwyczajnymi ludzkimi uczuciami.
Henryk Grynberg
W s t ę p
Starałem się odtworzyć wydarzenia sprzed wieku pół wieku, które tkwią w mojej pamięci, jakby to było dziś. Opowiadałem o nich moim dzieciom i przyjaciołom i to oni mnie nakłonili, żebym spróbował utrwalić je na piśmie w imieniu pomordowanych w getcie, komorach gazowych i katowniach Gestapo, którzy są mi bardzo bliscy, ponieważ sam się nieraz znajdowałem w ich sytuacji, o krok od ich losu.
Chcę również zostawić tę opowieść potomnym jako ostrzeżenie przed antysemityzmem. Jeżeli będzie ją czytał antysemita, to niech wie, że zawsze byłem i jestem Polakiem i chrześcijaninem. Jestem jednak także wrogiem dyktatury i rasizmu i dlatego udałem się wraz z żoną i dziećmi na emigrację. Tęsknię do Warszawy i Starego Miasta, gdzie się urodziłem i wychowałem, i nigdy nie przestałem kochać mojego rodzinnego kraju.
Zanim wyjechałem Józef Ziemian, autor książki "Papierosiarze z placu Trzech Krzyży", zaprowadził mnie do Żydowskiego Instytutu Historycznego, gdzie profesor Ber Mark wypytywał mnie o przeżycia okupacyjne. Ja jemu też zadałem pytanie: "Dlaczego tak mało się pisze o tym, co naprawdę się działo?" "To kwestia polityczna - powiedział. - Nadejdzie czas, że historia wszystko opowie". Mam nadzieję, że ten czas nadszedł.
Jan Kostański
[Twój Styl, z książki]