Czytałam już wcześniejszą książkę autorki ,,Wigilia pod jemiołą" i bardzo mi się podobała. Tutaj powiedziałabym nawet, że jest jeszcze piękniejsza. Autorka porusza dosyć trudne tematy wiążąc je z czasem wcześniejszym, czyli zanim doszło do przykrych wydarzeń i tym obecnym, gdzie wciąż postacie noszą ich balast. Historia Emilii jest dosyć przejmująca. Wcześniej jako młoda kobieta, kiedy odwiedzała jeszcze rodziców i młodszą siostrę, pomagała im kosztem swojego prywatnego życia. Pewnego dnia, jej młodsza siostra zaszła w ciążę i to zrodziło serię nieprzyjemnych wydarzeń. Emilia wzięła ją do siebie nie spodziewając się, że po latach przyjdzie jej samej wychowywać obecnie ośmioletniego już chłopca. Opowieść w pewnym momencie rozrywa się na dwie historie, tą o perypetiach związanych z dzieckiem i siostrą, oraz nowej historii, utkanej ze skrzydeł motyla i niewinnych spojrzeń. Pytanie tylko, czy los ma zamiar być dla niej łaskawy? Czy siostra w końcu dorosła na tyle, by opiekować się swoim dzieckiem? Kim jest tajemniczy mężczyzna, który niezdarnie próbuje poderwać Emilię? I ostatnie pytanie, czy przeszłość obojga jest na tyle trudna i niecierpliwa, by mogła stanąć na drodze tych dwojga?
Przepiękna opowieść! Choć historia trudna, bo czasami łza się w oku zakręci, to jednak tak pięknie ozdobiona przygotowaniami do Świąt Bożego Narodzenia. Chyba najpiękniejszy czas jaki przychodzi w grudniu, to właśnie myśli o osobach samotnych, o stole wigilijnym, o rodzinie, która wciąż gdzi...