Jakie prezenty chcielibyście znaleźć pod choinką? Ja spodziewam się kosmetyków, kolczyków, termoforu w kształcie kotka i pewnie jeszcze czymś mnie Mikołaj zaskoczy. Jeśli już mowa o prezentach, to mam dzisiaj dla Was recenzję książki opisującej niematerialne szczęście, jaką „Szczęście w prezencie” Anny Szczęsnej. O jakim szczęściu mówi ta powieść i czemu zostało podarowane w prezencie? Zapraszam na recenzję!
Emilia, rezygnując z kariery, dobrze zapowiadającego się związku i własnych planów, postanawia samotnie wychowywać swojego siostrzeńca Oskara. Nie było to dla niej łatwe, jednak pokonując wszystkie przeszkody, na nowo ułożyła swoje życie oraz swojego siostrzeńca. Niestety kiedy zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, ich uporządkowane życie ogarnia chaos. Nagle Klaudia, czyli siostra Emilii postanawia odebrać jej swojego syna. Jest to bardzo burzliwy czas dla Emilii, w dodatku na horyzoncie pojawia się tajemniczy mężczyzna, który, tak jak i ona ma za sobą trudne doświadczenia. Jak dalej potoczą się losy Emilii, Oskara oraz Klaudii? Co takiego spotka ich podczas nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia?
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Są dwie płaszczyzny czasowe, które przeplatają się kolejno między sobą. Jedna z nich opisuje teraźniejszość, w której Emilia opiekuje się dziewięcioletnim Oskarem. Druga opisuje przeszłe lata, począwszy od dziewięciu lat wstecz, kiedy Klaudia zaszła w ciążę, a kończąc na trzech latach wstecz. W tej płaszcz czasowej z każdym kolejnym rozdziałem akcja przeskakuje o kilka miesięcy lub lat do przodu.
Ogólnie książkę tę czytało mi się szybko, bo potrafiła mnie zainteresować. Są w niej opisane trudne relacje rodzinne, które między innymi doprowadziły do tego, że to Emilia zaczęła opiekować się Oskarem, zamiast jego rodzonej matki. Główna bohaterka bardzo mi zaimponowała tym, że wykazała się wielką odwagą i poświęceniem, wychowując nie swoje dziecko, w dodatku opieka nad nim wiązała ze zmianą jej dotychczasowego życia. Mimo wielu trudności nigdy nie poddawała się i zdołała zapewnić mu kochający dom. Oskar był dla niej całym szczęściem, co prawda „pożyczonym”, jednak Emilia ani przez chwilę nie żałowała swojej decyzji. Z kolei jej siostra Klaudia była jej zupełnym przeciwieństwem, bo kiedy Emila opiekowała się jej dzieckiem, to ona siedziała za granicą, gdzie zarabiała pieniądze, jednak, jak już miała ich wystarczająco dużo, to pławienie się w luksusach było dla niej ważniejsze od własnego dziecka, które widywała na krótko raz na jakiś czas. Bardzo irytowało mnie jej zachowanie, bezczelność i sposób, w jaki wykorzystywała Emilię. Oprócz tego głównego wątku związanego z wychowaniem Oskara został też opisany wątek miłosny, który był dla mnie tak sielankowy, że czytając go, można się było nieźle rozmarzyć. Były też wątki przyjaźni, występowali w nich bardzo życzliwi ludzie zastępujący głównej bohaterce rodzinę, która niestety ją zawiodła... Ta cała akcja opisana w książce zaczyna dziać się w okresie przedświątecznym, a kończy się w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, dzięki czemu można poczuć tę atmosferę świąteczną.
„Szczęście w prezencie” jest świąteczną powieścią obyczajową, która nie jest typowo sielankowa, jak może się wydawać, patrząc na jej okładkę. Porusza ona ciężkie tematy związane z trudnymi decyzjami i niełatwymi relacjami rodzinnymi. Bardzo wciągnęła mnie ta książka, podczas czytania byłam bardzo ciekawa tego, jak będą wyglądały Święta jej bohaterów i tym samym ten świąteczny klimat bardzo nastroił mnie na ten zbliżający się bożonarodzeniowy czas. Tak więc bardzo polecam Wam tę powieść, jeśli lubicie obyczajówki poruszające trudne tematy i jeśli chcecie poczuć magię Świąt.