Szukacie książki, która kipi sekretami podszytymi strachem a jednocześnie pełna jest odwagi, która nie zawaha się w godzinie próby, z której zrodzi się prawdziwa przyjaźń i mocna więź, której nie rozerwie żadna morska ani ziemska siła?
Jeśli nie straszne Wam ciemne czeluście Morza Grozy i jeszcze mroczniejsze zakamarki ludzkiego serca, wybierzcie się w podróż z młodym oszustem Harkiem, którego los na dobre zwiąże ze świątynią pełną dawnych kapłanów, pamiętających czasy tajemniczych bogów, którzy odeszli pozostawiając na dnie morza swoje magiczne wciąż szczątki…
Tak, "Światło głębin" Frances Hardinge
to przygodowa baśń, pełna przedziwnych wodnych stworów, osobliwych wyznawców, cudacznych podwodnych okrętów, lamp grozy, przerażających przemytników-
a wszystko składa się tutaj na doskonałą powieść, która nie tylko przeniesie nas w nieznany, fantastyczny świat ale każe również każdemu z bohaterów wejrzeć w głąb własnego serca. A te często pełne są zawiści, złości, chęci posiadania i zdobywania władzy, która nie cofnie się przed niczym…
Choć fabuła jest naprawdę fascynująca, najciekawsza była dla mnie relacja Harka z "przybranym bratem" Jeltem, wyrzuty sumienia mieszają się tu z podziwem, a wdzięczność z niechęcią. Hark odkrywa powoli, że całe swe życie podporządkowuje się kompanowi, choć coraz mniej ma na to ochotę i coraz mocniej czuje, że oddanie, które łączy go ze starszym ko...