Nie wiem nawet, od czego zacząć.
„Światło głębin” to jedna z lepszych historii, jakie ostatnio czytałam.
Frances Hardinge zrobiła coś niewiarygodnego, pisząc tę książkę.
Wyszła poza wszelkie schematy, stereotypy…
Jak sama napisała, „złamałam prawa fizyki, pisząc tę książkę”.
Trudno jest powiedzieć, że było inaczej.
🤍 treść „Światła głębin” 🤍
(Większość to głównie streszczenie tego, co działo się na pierwszych stronach książki, także, jeśli chcecie poznać moje odczucia względem niej, zapraszam niżej ⬇️🤍)
Głównym bohaterem tego cudeńka jest piętnastoletni chłopiec, Hark. Mieszka on na Tęsknocie Pani, wyspie położonej w środku Miriad. Na co dzień jest drobnym krętaczem. Okłamuje ludzi w swoich własnych celach. Ma, wcale nie lepszego, starszego przyjaciela o imieniu Jelt. Razem łączy ich coś w rodzaju „więzi braterskiej”. Wspólnie wychowywali się w przytułku. Miejsce to zacieśniło relacje chłopców. Sprawiło, że nie byli dla siebie tylko przyjaciółmi.
Pewnego razu Jelt namawia Harka do wzięcia udziału w akcji gaszenia lamp. Wszystko to za sprawą Rigg, przywódczyni znanego wszystkim gangu, która każe zrobić to starszemu chłopakowi.
Hark na początku jest przeciwny pomysłowi przyjaciela, jednak zgadza się po pewnym czasie. W pewnym momencie, podczas tej niebezpiecznej wyprawy, łapią go gwardziści gubernatora.
Zostaje zesłany do więzienia.
Okazuje się, że z powodu wielkiego natężenia ludzi w lochach, będzie on wystawiony na licytację.
Wykupuje go doktor Vyne.
Ma on za zadanie szpiegować dla niej, w sanktuarium.
Zostaje tam jednym z nich, wtapia się w otoczenie.
Dowiaduje się niezwykłych, zdumiewających rzeczy o bogach oraz życiu przed ich wyginięciem.
Nigdy nie spodziewałby się, że część ciała starożytnego bóstwa może być w jego ręku…
Wydaje się czymś niezwykłym, dobrym i uzdrawiającym…
Okazuje się jednak, że nie jest tak cudowna, jak mówiono…
Rozpoczyna się walka o życie Jelta…
Czy będziesz walczyć wraz z Harkiem i jego towarzyszami za Jelta?
Czy zechcesz uratować świat przed złem?
Czy odważysz się?
Chcesz poznać historię bóstw oraz zagłębić się w tajemnicę głębin?
Sięgnij po tę książkę.
Ja to zrobiłam, zdecydowanie nie żałuję!
🤍 moje odczucia/opinia 🤍
Cała historia urzekła mnie. Autorka przez swoją książkę sprawiła, że na moment zapomniałam o Bożym świecie. Serio!
Frances Hardinge potrafi oczarować czytelnika swoim piórem. Taka wyobraźnia, jak w jej przypadku, jest bardzo mało spotykana.
Pierwsze strony, mogłabym nawet powiedzieć, że jakaś połowa książki to mój zachwyt nad jej warsztatem. (Autorki).
Kolejne strony to już tylko akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Nie ma miejsca na wciśnięcie hamulców. 😉
Wszystko jest utrzymane w klimacie „mrocznej baśni”. Trudno tego nie wyczuć.
Baśniowy styl przeplata się z mrocznymi perypetiami…
Moją ulubioną postacią (bez wątpienia!) była Selfin. (Córka szefowej gangu, Rigg).
Poczułam do niej wielką sympatię, nawet coś w rodzaju szacunku.
Jej determinacja, odwaga i wytrwałość w drodze do osiągnięcia celu, pomimo wielu niemiłych przeszkód, jest niesamowita.
Co ja mówię!
Ta dziewczyna jest niesamowita!
Cieszę się bardzo, że Ella zaproponowała Frances stworzenie tejże postaci.
To właśnie dzięki Selfin pokochałam tę powieść jeszcze bardziej.
Mogłabym rozwodzić się nad tą bohaterką godzinami, ale zostawię wam na jej temat jedno zdanie, coś w rodzaju przemyślenia:
To silna, niewiarygodnie wytrwała dziewczyna, we współczesnych realiach wiele młodych dziewczynek mogłoby mieć ją za dobry wzór.
Ostatnie strony książki to coś niesamowitego. Decyzje naszych bohaterów wprawiają w drżenie.
Raz złościmy się i mamy ochotę powiedzieć naszym bohaterom, żeby natychmiast zmienili zdanie,
niekiedy zaś wręcz wyskakujemy z fotela, ucieszeni tym, co zadziało się w książce,
momentami dopada nas wzruszenie…
Przez ostatnie strony (nomen omen) się płynie, dryfuje…
„Światło głębin” zasługuje na wasze uznanie i jak największy rozgłos!
Czytajcie! 🤍
Moja ocena – 8/10