Ponownie do uszu zebranych dobiegły dwa ostre, wyraźne dźwięki. Tym razem nie mogło być żadnych wątpliwości. To były strzały i nie dochodziły z parku, ale z całą pewnością zza zamkniętych drzwi. Ktoś, chyba Mildred, zawołał : - Mój Boże! I co teraz?! Wreszcie zza zamkniętych drzwi dał się słyszeć głuchy odgłos upadku czegoś ciężkiego. Stephen Restarick zaczął walić pięściami w drzwi.