Ach, cóż to jest za kobyła!:) I jakżesz się ją lekko czyta!
Mitologię grecką czytał zapewne każdy. Dawno temu, zatem większości z nas zostało w głowach kilka faktów... że był Zeus Gromowładny, że uwodził wszelkie niewiasty, że Hera była zazdrosna i że morzem władał Posejdon, a ogniem Hefajstos...
Przemknęło nam zapewne też kilku herosów - w tle wydarzeń różnych, jak wojna trojańska (ach ten koń), Odyseusz, który - cytując kabaret potem - kolegów musiał z wojny odprowadzić i wiele lat do domu wracał... Po przeczytaniu kilku wersji mitologii (a to pana Parandowskiego, a to pani Markowskiej) miałam wrażenie, że mity o bogach olimpijskich, są tak jakby zawieszone bezczasowo. I trochę prawdy w tym jest.
Ale są przecież również herosi, ludzcy i człowieczy bohaterowie. Co z nimi? No i w zeszłym roku, zaopatrzywszy się w bogatą bibliografię przed kolejnym wyjazdem do Grecji... natknęłam się na STAROŻYTNOŚĆ BAJECZNĄ...
Pan Tadeusz Zieliński, nie bez kozery, jest uznany za jednego z najwybitniejszych badaczy czasów starożytnych. Nie dość, że uzupełnia powszechnie znaną mitologię, to jeszcze opisuje Grecję czasów ówczesnych w sposób niezmiernie jasny. Po lekturze doskonale wiemy, gdzie jest Olimp, a gdzie Olimpia. Który heros wywodzi się z którego rodu. Wiemy, w jakiej (mniej więcej) kolejności zaistnieli na ziemi. Przyznaję - dla mnie (podczas czytania mitologii w podstawówce) Jazon, Tezeusz, Parys i Herakles byli równolatkami. A przynajmniej występowali ...