Autor sam pisze, że książka jest prezentem dla samego siebie , chce się zachować dziecinnie i obrażać wszystko co ma jakąkolwiek wartość i wszystkich. Przez cała książkę obraża, niestety jest to dość płytkie i stereotypowe. Właściwie cała książka jest zbiorem stereotypów amerykańskich i jest po prostu nudna, nudna, nudna. Pod koniec pisze: "że nie ma nic świętego we mnie ani w żadnej ludzkiej istocie, że wszyscy jesteśmy maszynami" Prawdą jest że uznaje iż nie ma nic świętego i jego czytelnicy są maszynami, bez uczuć. Natomiast autor wchodząc w tą książkę, jako uczestnik akcji kreuje siebie, jako jedynego człowieka czującego, a wręcz staje się wszechmocny, gdyż od niego zależy los bohaterów, co wciąż podkreśla. Żałosne.