Jakiś czas temu dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka miałam okazję poznać Kurta Vonneguta i jego książkę pt. "Rysio Snajper". Byłam ogromnie zdziwiona, że w ogóle mi się podoba tego typu literatura, ale kiedy w zapowiedziach pojawiło się "Galapagos" byłam już pewna, że muszę skompletować całą serię!
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o Rysiu Snajperze, to zapraszam tu:
KLIK!A teraz przejdźmy do drugiej wspomnianej dzisiaj książki, czyli do "Galapagos"!
Tym razem spotykamy się z duchem Leona Trouta, który zastanawia się po co ludzkości wielkie mózgi. No w sumie... po co? Nad tym pytaniem przyjdzie się nam pochylić w trakcie lektury. Wyruszamy w podróż w czasie, wcale nieodległą, bo do roku 1986, kiedy to świat ogarnia wielki chaos, rozprzestrzenia się wirus powodujący u ludzi bezpłodność, a kryzys ekonomiczny nie poprawia nastrojów. To wszystko doprowadzi do sytuacji, w której sto osób będzie odpowiedzialne za przetrwanie ludzkości i zamieszka na archipelagu "Galapagos". Tam właśnie ludzie przez milion lat wyewoluują, a ich mózgi się zmniejszą. Za to będą mieli płatwy!
No powiem Wam, że w głowie Autora to dzieją się różne cuda i nie spodziewałabym się, że wymyśli coś takiego. Bardzo podobało mi się to, że w takiej ironicznej opowieści między wierszami pokazuje czytelnikowi jak bardzo jesteśmy niedoskonali, a sama ewoluc...