Nicholas Sparks jest jednym z moich ulubionych autorów, który swoimi powieściami obyczajowymi pobudza wrażliwość, którą na co dzień skrywam oraz przywraca wiarę w miłość. Ślub to kolejna książka autora, wobec które nie potrafiłam przejść obojętnie.
Bohater książki Wilson Lewis, prawnik, uważa, że jest dobrym ojcem i mężem. Kiedy jego relacje z żoną i dziećmi pogarszają się, nie potrafi tego zrozumieć. Wszystko pogarsza się jeszcze bardziej w momencie, kiedy mężczyzna zapomina o 29 rocznicy ślubu. Aby wszystko naprawić, Wilson postanawia prosić o radę swoje teścia, który żył w szczęśliwym związku przez 50 lat. Tym razem mężczyzna zrobi wszystko, by 30 rocznica ślubu była wyjątkowa.
W tej historii Sparksa najbardziej podobało mi się, że to, że autor chociaż postawił na romantyzm, to nie spowodował, że historia jest przesłodzona. Prawdziwi ludzie, prawdziwe emocje = szczera opowieść. W takim wydaniu autora uwielbiam najbardziej. I choć aktualnie jego twórczość nie do końca mi pasuje, to zawsze pozostanie we mnie sentyment do jego pierwszych powieści. Ode mnie 9/10.