Fragment: Pewnego zimowego wieczoru, gdy siedzieliśmy przy kominku, Sherlock Holmes zwrócił się do mnie: — Mam tu ciekawe papiery, Watsonie, które z pewnością cię zainteresują. Zresztą z innego jeszcze względu powinieneś się nimi zająć. Są to dokumenty dotyczące wypadku „Gloria Scott”. A oto zawiadomienie, którego treść tak przeraziła sędziego Trevora, iż zaraz po jego przeczytaniu zmarł. Wyjął z biurka niewielki, pożółkły, kartonowy rulon. Rozwiązał tasiemkę i podał mi małą kartkę. Skreślono na niej kilka niezbyt wyraźnych zdań: Polowanie pod Londynem rozpoczęte. Główny łowczy Hudson zarządził chyba wszystko. Wyraźnie już powiedział: Będzie wielka obława. Dlatego trzeba ratować bażancich samic życie! Gdy w trakcie czytania tego zagadkowego zawiadomienia spojrzałem przelotnie na Holmesa, zauważyłem, że śmieje się z wyrazu mej twarzy.