Kiedy znowu dzwonią ze świetną ofertą na panele słoneczne, a ty mieszkasz w bloku...
Pojawia się zew krwi, świeżej krwi...
Hunter i Garcia, odsłona kolejna. Motyw zbrodni tym razem do mnie nie przemówił. Właściwie tyle mam do powiedzenia w kwestii fabuły :P
Śmigam przez serię o Robercie Hunterze z wielką przyjemnością, z premedytacją ignorując powtarzalność (jestem wyznawcą zasady: jak coś jest dobre to tego, k*rwa, nie ulepszaj na siłę :P). Powinnam zapewne sobie dawkować te przyjemności, bo jak słyszę kolejny raz historię geniuszu Huntera to mnie skręca w środku, ale niedokończone serie działają na mnie demotywująco, więc idę za ciosem.