Zacznę od tego, że dopiero po przeczytaniu „Przystani Julii” zorientowałam się, że zaczęłam czytać trylogię od końca. Może z ciekawości zajrzę do pierwszej i drugiej części.
Czytałam już kilka razy powieści Pani Michalak. Zazwyczaj spotykałam tam zagubioną bohaterkę, zaczynającą coś od początku… Swoją drogą – sama chciałabym móc ot tak rzucić to co mam teraz, kupić jakiś dom (tylko ZA CO?) czy to nad morzem czy to w górach… Bohaterkom zdecydowanie przychodzi to zbyt łatwo. A gdzie nasze Polskie realia grzecznie się pytam? Do każdej opowieści Pani Michalak podchodzę zdecydowanie z przymrużeniem oka. Ot tak – odskocznia od normalnych problemów, wskoczenie w zupełnie „bajkowy” i bardzo przesłodzony świat.
Jako, iż „Przystań Julii” jest ostatnim tomem Trylogii Kwiatowej – pojawiają się tu bohaterowie, których już zapewne wcześniej poznaliście. Julia Stern po rozwodzie przeprowadza się w Bieszczady. To właśnie tam, ni stąd ni zowąd na jej drodze pojawia się Grzegorz Bogdański – właściciel pensjonatu, pasjonat Hucułów. Oczywiście miły, kochany, przystojny. Lepszego nie można sobie wyobrazić! I tak oto Grzegorz jak jeździec na białym koniu przewija się podczas tej książki ratując naszą Julię z wszelakich opresji (chociażby z takich jak rozpalanie pieca). Jednak moi drodzy – Grześ to nie jedyny mężczyzna, który pojawi się na drodze Tytułowej bohaterki. Kto to będzie i kogo wybierze Julka?
Kamila i Gosia – kolejne bohaterki Trylogii Kwiatowej. Pani Katarzyna również w...