Jedenasta i, moim zdaniem, najlepsza część świetnego cyklu "Orły Imperium". Przed jej przeczytaniem konieczna jest znajomość poprzednich dwóch tomów (tj. "Gladiatora" i "Legionu"), ponieważ opisane w nich wydarzenia są ze sobą powiązane.
Ktoś kradnie srebro, które pretorianie mieli bezpiecznie dostarczyć do Rzymu z cesarskiej mennicy. Narcyz, cesarski sekretarz, twierdzi, że za kradzież jest odpowiedzialna grupa spiskowców zwanych Wyzwolicielami. Podejrzewa również, że grupa ta planuje ostatecznie pozbyć się cesarza Klaudiusza. Aby zapobiec nieszczęściu zmusza Macro i Katona do wstąpienia w szeregi gwardii pretoriańskiej.
W książce pełno jest zdrad, intryg, spisków i knowań. Zadanie postawione przed legionistami bardziej pasowały do szpiegów niż do żołnierzy. Jednak Katon wyśmienicie odnajdywał się w świecie intryg. Prostoduszny Macro również radził sobie całkiem nieźle, co - przyznam szczerze - było dla mnie sporym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się też tak dynamicznego przebiegu akcji. A tu, proszę, jeden zamach po drugim. Scen walk również pełno. Podczas lektury nie nudziłam się nawet przez minutę.
Podobało mi się także połączenie nowych postaci ze znanymi z poprzednich części. Chociaż powrót Witeliusza nie do końca mnie ucieszył, ponieważ za nim akurat nie tęskniłam. Na szczęście Autor zgotował mu niezbyt miłe niespodzianki (co akurat przyjęłam z radością). Pojawia się tu także więcej postaci historycznych, co także przypadło mi do g...