Klasyka dziecięcej literatury. Tytułowego Plastusia stworzyła Maria Kownacka ponad 80 lat temu i od tej pory mały ludzik z plasteliny ulepiony przez pierwszoklasistkę Tosię stał się ulubieńcem wielu polskich pierwszaków.
Gdy moje dzieci zaczęły same czytać książkę, szło im bardzo ciężko, ze względu na staroświeckie słownictwo. Ale gdy wcieliłam się w rolę lektora, synowie słuchali z wielkim zainteresowaniem. Historia jest prosta, ale zawiera wątki humorystyczne, które dzieciom bardzo się podobały.
Sympatyczna, lekka w odbiorze książka, która przypadła do gustu moim siedmiolatkom. Towarzysząc Plastusiowi w jego przygodach poznajemy realia życia sprzed kilkudziesięciu lat, gdyż obraz szkoły, a zwłaszcza przyborów szkolnych bardzo się różni od dzisiejszego. Ciekawie się czyta o stalówkach, kałamarzach, scyzorykach i innych przyborach, których dzisiaj dzieci nie używają. Ale mimo upływu lat, każde dziecko po przeczytaniu książki chce mieć swojego Plastusia w piórniku :)