"Patrz na te arlekiny!" - bo czają się wszędzie, jak powiada ciotka. Błaznują zatem drzewa, słowa, rytuały, rachunki, żarty i obrazy. Wszystko może być zabawą, wymysłem, szalonym tworem wyobraźni. Z drugiej strony, ograniczają nas pęta rzeczywistości, twardej jak gont na dachu, która nie pozwala chociażby odwrócić biegu czasu. Ostatnia powieść Vladimira Nabokova to wykwintna uczta, na której autor serwuje najwyborniejsze wątki z całej swojej twórczości, wety zabaw literackich. Kosztujemy najciekawszych jego przemyśleń na temat twórczości artystycznej, magii odwiecznych utarczek męsko-damskich, objadamy się oryginalnym spojrzeniem na tożsamość i zaświaty, rozsmakowujemy w zabawach literackich. I wszystko byłoby ładnie, pięknie, gdyby nie jeden szkopuł: przed zaśnięciem próbujemy wraz z bohaterem zawrócić z drogi, którą przyszło nam kroczyć... Wytężamy siły i nic! Rzeczywistość? Przeznaczenie? Strzałka czasu? Bilet w jedną stronę? I kto to wszystko wymyślił?