"Pani Noc" to kolejna historia ze świata Nocnych Łowców. Jej akcja dzieje się 5 lat po wielkiej wojnie opisanej w serii Dary Anioła i skupia się na historii Emmy Carstairs oraz młodych Blacthornów, których poznaliśmy już w szóstym tomie Darów.
Bardzo miło spędziłam czas z tą książką - chociaż jest dużo dłuższa od poprzednich książek z uniwersum, nie przynudzała, akcja była wartka. Nawet jeśli przez chwilę było bardziej statycznie, szybko znowu coś zaczynało się dziać, więc te nudniejsze momenty nigdy nie trwały długo.
Ogromnie mocnym plusem są tutaj bohaterowie. Emma jest pełna brawury, zawsze pcha się do akcji, za to jej parabatai zawsze dotrzymuje jej kroku i potrafi zmusić ją do trzeźwego myślenia - idealnie się dopełniają. Ich relacja jest ciekawa, momentami lekko frustrująca z racji tego jak wiele bywa w niej niedomówień, jednak ogółem naprawdę polubiłam ich duet. A cała reszta rodziny Blackthornów - Ty, Livvy, Dru, Tavvy - to naprawdę pocieszna gromada której bardzo kibicuję. Oprócz tego Tina i pozostali mieszkańcy instytutu też nie pozwalają się nudzić, wspierając Emmę i Juliana w ich odważnych przedsięwzięciach.
Bardzo ucieszyło mnie również to, że w tym tomie możemy liczyć na cameo innych znanych nam Nocnych Łowców. Nie ma tam dużo naszych starych ulubieńców, w końcu to nie ich historia, ale jednak pojawiają się na chwilkę. Każda wzmianka o nich mnie cieszyła, już zdążyłam się stęsknić za Clary, J...