Nie mogłam się oprzeć tej okładce, która niemal czułam jak mnie przyzywa do lektury. Choć nie widząc jej z bliska wyczułam jej wyjątkowość i moc, która nie uwierzycie, ale jest zawarta w książce! Las bowiem, który tam poznamy niby rośnie sobie spokojnie, ale tak naprawdę jego moc jest wielka. Bardzo bardzo dawno temu doszło tam do okropnej masakry. Las wchłonął nie tylko dusze tych ludzi, ale i siłę, która zjawiła się tam z niewiadomych powodów. Od teraz krąży w nim przywołując śmiałków, by w nim zamieszkali. Jedynym mankamentem jest jednak to, że z czasem ludzie, którzy w nim osiedli bardzo się zmieniają. Dzieje się z nimi coś niewytłumaczalnego, czemu bardzo chce zapobiec kapitan Asger. Nawet nie spodziewa się, że moc, która krąży w zaroślach będzie miała na niego chrapkę. Sama wtedy miałam okropne dreszcze, bo czytając wydaje się wam, że nie tylko kapitana przyzywa, ale i nas! W tym momencie wydaje się, że wszystko jest przesądzone. Jednak, choć niepewnej miny kapitan złoży propozycję osobom zamieszkującym ten las, oni bez jakiegokolwiek zrozumienia nie przystaną na nią. Czy zatem oznacza to, że grozi im śmierć? Czy w ogóle sam kapitan zdąży na czas oprzeć się pokusie i nie dać zbałamucić nie tylko sile, ale i ludziom?
Oj nie pamiętam, kiedy czytałam tak miękką fantastykę, która była maksymalnie napięta! Każda postać ma tu indywidualny charakter i wygląd, oraz zachowanie. Jeśli cokolwiek już ktoś mówi, to nigdy nie wiadomo, czy jest to prawda. Nie ma postaci,...