Życie Edgara Poego było jednym z tych cichych, żmudnych i beznadziejnie bolesnych dramatów, których ocenę i odsłonę publiczną rozumnie i celowo zrzeszone społeczeństwo odsuwa starannie na męczeńską chwilę przedwczesnej śmierci zbytecznego bohatera, pozwalając mu cierpieć i ginąć samopas oraz, pilnie odwracając oczy od "krwawych scen", gdyż widok ich mógłby niepotrzebnie zakłócić rozzuchwalony ład zbrodniczej codzienności - ład, który jest wszakże sumieniem społeczeństwa.