Bardzo sprawnie napisana historia. Pełna napięcia i stopniowego odkrywania intencji każdego z bohaterów. W „pięknych okolicznościach przyrody” obserwujemy kameralny dramat pomiędzy studentką i sporo od niej starszym profesorem, przysłonięty cieniem śmierci sprzed lat.
Książka „Nikt, tylko my” to debiut Laure van Rensburg. Można uznać go za udany. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie krótka wzmianka w posłowiu, o tym, że opisana historia krąży wokół prawdziwych przeżyć autorki. Gdy to przeczytałam, dotarło do mnie, jaki musi mieć ona jednak talent, aby powściągnąć emocje i tak rozsądnie zaplanować i opisać te historie. Myślę, że nie każdy by to potrafił.
Na pewno udało się też autorce stworzyć klimat zagadki, momentami grozy. Przez dłuższą chwilę nie do końca wiemy, skąd padnie pierwszy cios, co czeka nas za zakrętem tej opowieści.
Potem następuje też dłuższy czas- moim zdaniem zamierzony- kiedy Steven ma szanse zrozumieć swoje postępowanie, wejść w buty drugiej strony, i zrozumieć, że to, co wyczynia od lat, jest wyłącznie molestowaniem, a nie ma nic wspólnego z miłością, uczuciem pozytywnym w ogóle, Jest tylko spełnieniem własnych popędów i chwilowych zachcianek. Oczywiście, że to musi potrwać i wielu czytelników pisze, że książka im się dłuży. Moim zdaniem autorka celowo tak to napisała, aby oddać, jak ciężko jest Stevenowi zmienić swoje spojrzenie na temat i zrozumieć, że czyni zło.
Książka z gatunku „czytadeł”, ale podejm...