Po twórczość Samanthy sięgam w ciemno – w większości przypadków jestem zadowolona z lektury i to bardzo – tak samo było tym razem.
Robyn postanawia naprawić błędy przeszłości i odwiedzić siostrę w Szkocji. W rzeczywistości ma nadzieję, że uda jej się ukryć przed prześladowcą. Zostaje opiekunką dzieci Thane’a – wdowca, który jest bratem narzeczonego jej siostry. Żadne z nich nie spodziewa się tego, co zaczyna się dziać między nimi. W tym samym czasie wracają duchy przeszłości, które planują namieszać w życiu tej dwójki.
Cóż mogę Wam napisać – to była świetna lektura i z pewnością nadrobię pierwszy tom serii, bowiem „Nigdy nie będę twoja” to kolejna część serii „Adair Family”. Polubiłam wszystkich bohaterów, naprawdę. Rzadko kiedy to się zdarza, ale tutaj po prostu czułam się tak, jakbym wszystkich ich znała. Mało tego! Czytelnik czuje dokładnie to, co bohaterowie. Czuć więź między tymi ludźmi. To wszystko zostało świetnie przedstawione i bardzo realistycznie.
To, co też mi się podoba, to że tym razem to mężczyzna waha się nad relacją. Walczy ze swoimi uczuciami, bowiem jest przekonany, iż jego pesymistyczny obraz przyszłości się spełni. Regan jest nieustępliwa i mimo iż mężczyzna kilkukrotnie ją rani, ta wciąż pała do niego żywymi, ogromnymi uczuciami. Relacja tej dwójki rozwinęła się naturalnie. Przez cały czas czuć przyciąganie obecne między nimi. Było tutaj trochę zabawy w kotka i myszkę, ale była ona jak najb...