“ Nigdy nie będę twoja“
Drugi tom serii Adair Family jedynej w swoim rodzaju autorki - Samanthy Young. Jedna z dzisiejszych premier. Znacie jej twórczość ? Sądzę, że jej książki można wręcz zaliczyć już do takiej klasyki romansów.
Nie da się nie dostrzec w jej twórczości pewnej schematyczności. Ale ma ona swój urok i mimo tego, autorka zawsze czymś zaskakuje, a jej historie niezmiennie poruszają. Zaskoczyło mnie tu to jak dobrze pamiętałam wydarzenia z poprzedniego tomu. Wśród tylu książek, które czytam, często nie mogę sobie przypomnieć o czym była książka, którą czytałam kilka miesięcy wcześniej. Tylko te najlepsze wyraźnie pozostają w pamięci.
Co mi się podoba u Samanthy to to, że jej bohaterów zawsze otacza grono lojalnych i niezawodnych przyjaciół. Tak jest praktycznie w każdej serii. Tu na swój sposób też, można stwierdzić, że to grono jeszcze się kształtuje bo dwa pierwsze tomy to bardziej rodzina niż przyjaciele - siostry Penhaligon oraz rodzina Adair. Pierwszy tom dotyczył Robyn i Lachlana. Wiedzieliśmy już z niego, że Robyn ma siostrę Regan, że to kłopotliwa istota przysparzająca zmartwień rodzinie. Ale czy taka jest w rzeczywistości ?
Właśnie ona odgrywa główną rolę w tym tomie razem z wdowcem i ojcem dwójki niesamowitych dzieciaków - Thanem Adairem . Co spowodowało, że taki obieżyświat jak Regan, przyjechał do Ardnoch ? Niby do siostry naprawić ich relację ale gdy Robyn zaliczała kolejne życiowe dramaty, siostra nie nawiązywała z nią kontaktu. Czemu teraz zmieniła podejście? Najbliżsi z otoczenia Robyn, podchodzą sceptycznie , jeśli nawet nie wrogo, do pojawienia się młodszej z sióstr. Jej wcześniejsze zaniedbania kładą się cieniem na jej pobycie w Szkocji. Brak zaufania drażni Regan , ponadto początkowo można wywnioskować , że jest ona wręcz arogancka. Jej przemyślenia wskazują jasno, że zazdrości Robyn dosłownie wszystkiego, tego jak ułożyła sobie życie bez niej, jakby to było dla niej krzywdzące. Co się za tym kryje ?
Relacja między siostrami jest tu bardzo istotna ale nie jest to jedyny wątek tej książki. Gdy sprawy tych dwóch kobiet zaczną powoli , z pomocą szczerości, się układać, Regan dostaje pracę u Thane’a jako niania. Tym samym przejmuje opiekę nad jego przeuroczą córką Eilidh oraz dość nieufnym aczkolwiek wyjątkowo inteligentnym Lewisem. Dzieci niezaprzeczalnie potrzebują przy sobie kogoś kto zastąpi im nieżyjącą mamę. Regan szybko zyskała ich sympatię i zaufanie, jej podejście do nich jest ujmujące i w mig stały się dla niej kimś wyjątkowo ważnym. A ona dla nich zdecydowanie nie tylko nianią. A jak z Thanem ? Co on na to ? Co się stało z jego żoną tak naprawdę ?
Przyznam, że niemalże do końca książki miałam praktycznie co chwilę chęć natrząsnąć Thane’a. Rozumie, że mężczyzna starszy od niej z bagażem życiowym, mający problem z zaufaniem też uzasadniony w pewnym stopniu lecz … no bez przesady. Czy ważniejsze jest “co ludzie powiedzą” od bycia szczęśliwym ? Lub jego przekonania, że on wie lepiej, czego ona chce, potrzebuje, co zrobi za kilka lat ?
“Mimo, że widział jakie to niewłaściwe, skomplikowane i że byłoby to odebrane przez otoczenie jako coś niemoralnego i obscenicznego, pragnął Regan Penhaligon. I nie miał pojęcia, jak z tym skończyć, żeby jednocześnie nie usunąć jej z życia swojego i dzieci.”
Ciągle taki niezdecydowany. Chciałby zjeść ciastko i mieć ciastko,a tak przecież się nie da. Wystarczy jednak jedna męska decyzja, ale czy będzie umiał ją podjąć?
Jakby zmartwień było mało, przeszłość ściga oboje. Złe decyzje podjęte przez już nieżyjącą żonę Thane’a doprowadzają do dramatycznych chwil zarówno dla niego, dzieci jak i samej Regan. Ale także jej powód zaprzestania wędrówki po świecie, jej koszmar, powraca.
W tej części wątek taki nieco kryminalny jest znacznie słabiej rozwinięty niż w pierwszej i czuję niedosyt. Czekałam aż w końcu zacznie się coś dziać więcej prócz tych rozterek rodzinnych i miłosnych. Podniosła ciśnienie zdecydowanie matka sióstr Penhaligon, kobieta pokazuje jak można perfekcyjnie ranić słowami, podobno w dobrej wierze.
“... narzuciła mi obraz siebie samej , zanim jeszcze zdążyłam stać się osobą, którą chciałam być. Robyn była tą zdolną i odpowiedzialną córką. Ja głupiutkim, lekkomyślnym, krnąbrnym dzieciakiem. A ja wcale taka nie jestem.”
Nie dość, że Thane traktuje ją jak wstydliwy sekret, matka jak wieczny powód do zmartwień niegodny zaufania to jeszcze jej życie będzie poważnie zagrożone. Chwile grozy jednak miną jak na mój gust zdecydowanie za szybko.
Mimo to nie jest to książka rozczarowująca. Po prostu pierwszy tom był lepszy. Tu było bardziej uczuciowo, chwilami zabawnie, momentami wzruszająco, a także namiętnie.
Bez wątpienia to nie koniec serii. Jeszcze dwóch braci i siostra Adair czekają na swoje tomy, nie wiem kto będzie następny ale mam swoje podejrzenia. Muszę poznać dalsze losy tej gromadki.
Wam też polecam. Nie czytałam jeszcze wszystkich książek autorki ale już kilka za mną i mają swój niezaprzeczalny urok. Odnajdą się w jej historiach wielbicielki namiętnych romansów z dreszczykiem. Autorka nie oszczędza swoich bohaterów , a my możemy przeżywać ich dramaty wraz z nimi i obserwować jak udaje im się odzyskać radość życia.
Dziękuję Wydawnictwu Słowne za egzemplarz do recenzji i polecam tę wciągającą lekturę.