Zbiór opowiadań, których akcja ma miejsce w Warszawie.
Fragment: W połowie ubiegłego stulecia nie istniały tu już wprawdzie owe piękne ogrody, w których to król August II, wydzierżawiwszy Czerniaków od Lubomirskich urządzał dla swego dworu świetne zabawy. Nie było już organizowanego przezeń teatru, nie zjeżdżała z Warszawy orkiestra na huczne koncerty, nie płonęły wieczorami w gęstwinie ogrodu rozwieszone lampiony... Świetna epoka Czerniakowa jako terenu zamiejskich zabaw królewskich skończyła się wraz ze śmiercią Augusta II. Wieś przeszła znów do Lubomirskich, a potem drogą spadku dostawszy się Potockim nie stała się już nigdy miejscem tłumnych i kosztownych zabaw. Wśród ludności Warszawy ustaliła się jednak tradycja wiosennych, pełnych prostoty i wesela majówek, na które wybierano się do Czerniakowa całymi rodzinami, z koszami prowiantów, samowarem, harmonią i nigdy nie zawodzącą ochotą do tańca.
Najlepiej jednak, najhuczniej i najweselej jednak bawiono się w zielonym karnawale na Bielanach.
"Bije godzina czwarta, wieczór poniedziałkowy... turkot pojazdów we wszystkich punktach stolicy słyszeć się daje, a domy ulic wiodących od środka miasta do rogatek marymonckich przedstawiają jakby widok rozległego krużganku, w którego niszach, a raczej oknach słaniają się nadobne grupy ciekawych piękności... Za chwilę pojazdy pojedynczo toczące się stanowią już długi łańcuch, którego ogniwa rozpadają się dopiero za przybyciem do Bielan..."
Fragment: W połowie ubiegłego stulecia nie istniały tu już wprawdzie owe piękne ogrody, w których to król August II, wydzierżawiwszy Czerniaków od Lubomirskich urządzał dla swego dworu świetne zabawy. Nie było już organizowanego przezeń teatru, nie zjeżdżała z Warszawy orkiestra na huczne koncerty, nie płonęły wieczorami w gęstwinie ogrodu rozwieszone lampiony... Świetna epoka Czerniakowa jako terenu zamiejskich zabaw królewskich skończyła się wraz ze śmiercią Augusta II. Wieś przeszła znów do Lubomirskich, a potem drogą spadku dostawszy się Potockim nie stała się już nigdy miejscem tłumnych i kosztownych zabaw. Wśród ludności Warszawy ustaliła się jednak tradycja wiosennych, pełnych prostoty i wesela majówek, na które wybierano się do Czerniakowa całymi rodzinami, z koszami prowiantów, samowarem, harmonią i nigdy nie zawodzącą ochotą do tańca.
Najlepiej jednak, najhuczniej i najweselej jednak bawiono się w zielonym karnawale na Bielanach.
"Bije godzina czwarta, wieczór poniedziałkowy... turkot pojazdów we wszystkich punktach stolicy słyszeć się daje, a domy ulic wiodących od środka miasta do rogatek marymonckich przedstawiają jakby widok rozległego krużganku, w którego niszach, a raczej oknach słaniają się nadobne grupy ciekawych piękności... Za chwilę pojazdy pojedynczo toczące się stanowią już długi łańcuch, którego ogniwa rozpadają się dopiero za przybyciem do Bielan..."