Maria Nurowska - jedna z najpoczytniejszych polskich pisarek, znana i ceniona w wielu krajach na świecie. Premiera jej każdej książki to wydarzenie. Jednak najnowsza powieść jest wyjątkowa. To niezwykła historia przyjaźni ludzi i wilków.
Kasia, absolwentka warszawskiej SGGW, przyjeżdża w Bieszczady, by zebrać materiał do pracy doktorskiej o wilkach. W stacji naukowej przebywają już Olgierd i Marcin. Trudy życia w prymitywnych warunkach sprawią, że tych troje, początkowo wobec siebie nieufnych, połączy prawdziwa przyjaźń, a z czasem pomiędzy dwojgiem z nich pojawi się coś więcej. Pierwsza nocna obserwacja wilków staje się początkiem wielkiej fascynacji Katarzyny, a kolejne, coraz bliższe spotkania z watahą sprawiają, że między dziewczyną a wilkami wytwarza się niemal mistyczna więź. W jej obliczu wszystkie miejskie rozczarowania tracą znaczenie.
Kasia angażuje się w obronę okrytych złą sławą zwierząt, sprowadza do pobliskiej wsi owczarki podhalańskie, mające odstraszać drapieżniki i trzymać je z dala od ludzkich zagród. W końcu wchodzi w drogę miejscowemu kłusownikowi, narażając własne życie.
Książka ta „pisała się" w mojej głowie od chwili, kiedy jako czternastoletnia dziewczynka wysiadłam na stacji Karwica Mazurska w Puszczy Piskiej. Ojciec objął właśnie leśnictwo w Karwicy, miałam zostać odebrana z pociągu, ale nikt na mnie nie czekał. Nie wiedziałam, że do wioski jest dobrych kilka kilometrów. Było jesienne popołudnie i ledwie ruszyłam przed siebie, nie bardzo wiedząc, czy idę w dobrym kierunku, zapadł zmierzch. W pewnej chwili zobaczyłam przed sobą kilka ciemnych sylwetek przecinających drogę. Znieruchomiałam, ale trzeba było iść dalej. Do samego domu wydawało mi się, że po obu stronach drogi widzę ogniki wilczych oczu, że wilki mnie prowadzą.