Innego życia nie będzie Marii Nurowskiej to wzruszająca, oparta na faktach opowieść o miłości, której źli ludzie i zły czas nie dali rozkwitnąć. O gorzkim romansie z komunizmem.
Była bardzo ładna, głupia i wpatrzona w niego jak w obrazek. Taką zobaczył ją któregoś dnia, gdy tuż po wojnie objął urząd szczecińskiego wojewody. On, Stefan, miał raptem dwadzieścia cztery lata, skórzaną kurtkę i nadopiekuńczą matkę. Ona, Wanda - o pięć lat młodsza - była jego sekretarką. Wkrótce została żoną i urodziła mu dwóch synów. Jednak matka Stefana robiła wszystko, by rozbić to małżeństwo. Kiedy tego dopięła, zabrała do siebie starszego wnuka i powiedziała mu, że Wanda nie żyje.
Teraz Stefan jest już stary. Z trudem wchodzi na trzecie piętro. Po zmianie ustroju jest nikim. Pewnego dnia dostaje przesyłkę pocztową z kilkoma zeszytami. Są to sekretne dzienniki, które Wanda prowadziła przez całe życie. Za kilka dni z Ameryki przyleci jego drugi syn z jej trumną. W oczekiwaniu na to spotkanie Stefan czyta zapiski żony. I odnajduje utracone człowieczeństwo.
Pamięta dokładnie ten dzień, kiedy Giełas wprowadził go na piętro pałacu, gdzie miało się odtąd rozpocząć jego panowanie. Przedstawił mu sekretarkę. Nie zrobiła na nim dobrego wrażenia. Niezgrabnie podniosła się zza biurka, podając mu spierzchniętą dłoń o pulchnych, krótkich palcach. Wymamrotała coś i zaraz opadła na krzesło, jakby nagle zabrakło jej sił.
Oni przeszli do gabinetu.
- Wszystko gra - powiedział Giełas. - Sekretarkę macie sprawdzoną, polecił ją ktoś godny zaufania. A poza tym jest całkiem niczego. Z taką warto nawet zgrzeszyć.
Sekretarz puścił do niego oko, a on wykrzywił się, co miało oznaczać uśmiech.
(fragment)