Nahum Sokołów (1859-1936) to postać nieco już zapomniana, choć niezwykle barwna. Uchodzi za twórcę współczesnego dziennikarstwa hebrajskiego, którego początki tak silnie łączą się z Warszawą. Należał do najbardziej płodnych pisarzy żydowskich, był mistrzem felietonu i eseju, tłumaczem, redaktorem, wydawcą. Tworzył po hebrajsku, jidysz, po polsku, niemiecku i angielsku. Z czasem stał się także politykiem, jednym z najwybitniejszych przywódców syjonizmu. W pierwszej połowie lat trzydziestych był prezydentem Światowej Organizacji Syjonistycznej. Współcześni podkreślali jego erudycję, umiarkowanie, tolerancję wobec innych poglądów i nieangażowanie się w ostre spory frakcyjne, bardzo częste w ruchu syjonistycznym: "był dowcipny, wykształcony, rozumny i inteligentny, lecz nie zapalczywy" (S. Levin). Niektórzy uważali to za brak charakteru i przekonań : "mały żydowski faktor, podniesiony do rangi pseudo-męża stanu" pisał zgryźliwie Louis Namier. Sokołów jeszcze za życia odpierał te zarzuty w eseju Hołd cichym! Apologii działaczy "nie chełpiących się popularnymi hasłami bojowymi, nie szczycących się krzykliwie samochwalnymi edyktami" (Almanach i leksykon żydostwa polskiego). Powszechnie zauważano jego polską kulturę: "był jedynym w całej Polsce, który żywił iluzję, że mógłby być polskim szlachcicem" (L. Lipsky), "znał zasady polityki mocarstw i objaśniał je jak najlepsi francuscy i polscy komentatorzy" (S. Szazar); polskim wychowaniem tłumaczono jego przywiązanie do dobrych manier i zasad protokołu. W stosunkach domowych Sokołów używał języka polskiego, w nim prowadził swój dziennik i w nim wychowywał dzieci. Jedno z nich, Florian Sokołow (1885-1867), wybitny dziennikarz polski okresu międzywojennego, londyński korespondent "Gazety Polskiej", jest autorem tych wspomnień o ojcu.