„Na jagody” Marii Konopnickiej z przepięknymi ilustracjami Zofii Fijałkowskiej to moje pierwsze, zapamiętane przeze mnie, spotkanie z książką. Zaczęłam właśnie chodzić do przedszkola i tam pani, próbując czymś zainteresować marudzące i popłakujące dziecko, zaczęła ze mną oglądać „Na jagody”. Wpadłam w baśniowy świat. Oczarowana cudownymi ilustracjami domagałam się w każdej wolnej chwili oglądania ich… Ten piękny, letni las, mały chłopiec w czerwonym kapelusiku, który postanowił zrobić mamie imieninową niespodziankę, spotkanie z jagodowym królem, krasnoludki, królewicze i, a jakże, przecudne panny Borówczanki… Później, gdy byłam pierwszy raz w szkolnej bibliotece, to z całą świadomością poprosiłam o wypożyczenie książeczki „Na jagody” M. Konopnickiej. Mogę chyba powiedzieć, że ta książeczka dała początek mojemu zamiłowaniu do książek. W swoich zbiorach posiadam późniejsze, niestety już nie tak pięknie ilustrowane, wydanie tej książeczki: kupiłam ją niedługo po urodzeniu pierwszego dziecka.:)
Ta baśń poetycka odkrywa przed dziećmi krainę, gdzie realizm porannego letniego lasu przechodzi w pełną magii i kolorów baśń. Jest tu dużo radości, niespodzianek, dziwów…
Polecam, na pierwsze, opowiadane jeszcze a nie czytane, spotkania z literaturą.