Pewnego zimowego dnia Flora Steel podczas spaceru po molo trafia na ciało kobiety. Okazuje się, że martwa dziewczyna była jej znajomą. Flora nie wierzy w nieszczęśliwy wypadek. W dojściu do prawdy pomaga jej Jack Carrington, pisarz kryminałów i jej bliski przyjaciel.
Co wspólnego mają ze sobą czerwony pompon, kłótnia na przyjęciu, zazdrosna żona, starszy kochanek i odtrącony mężczyzna?
To było moje pierwsze spotkanie z Florą, ale jakże udane! Cudownie hermetyczny klimat małego angielskiego miasteczka i tajemnicza zbrodnia, wokół której kręci się więcej niż jeden podejrzany — to znaki rozpoznawcze dobrego kryminału.
Fabuła “Morderstwa w zimowy dzień” porywa od pierwszych stron, intryguje i zachęca do pobudzenia szarych komórek i kombinowania. Ta książka będzie idealna dla tych, którzy uwielbiają rozwiązywać zagadki i podążać po nitce do kłębka, omijając przy tym zręcznie wszystkie przeszkody. Tak, jak robią to Flora i Jack. Ten duet to złoto! Ona niepowstrzymana, ciekawska, uparta. On nieco powściągliwy, patrzący z dystansem na kolejne tropy, niedziałający raptownie. W ogóle wszystkie postaci w tej książce są wyraziste, charyzmatyczne, a każda z nich ma swoje za uszami, co sprawia, że odgadnięcie, kto jest winien śmierci młodej dziewczyny, wcale nie jest takie proste.
Książka napisana została w przyjemnym, klasycznym i typowym dla angielskich powieści detektywistycznych...