Łóżko bez kobiety jest jak okręt bez kotwicy.
Dotąd czytałem tylko Lawrence'a Durrella (i to jest naprawdę wybitna literatura!). Trochę mnie więc zdziwiło, że w książce jego młodszego brata mój ulubiony autor się pojawi - jako już piszący młodzian (27 lat?). Występuje tu jako aż nadto towarzyski a zarazem apodyktyczny młokos, zupełnie nie pasując do mego o nim wyobrażenia. Mieszka z rodziną (matką, dwoma braćmi i siostrą) na Korfu
na wybrzeżu Kontokali i prowadzi dość kawalerskie życie. To napisane w 1969 roku fabularyzowane wspomnienia Geralda z czasu młodości. W wieku dojrzałym stał się on założycielem istniejącego do dziś
rezerwatu na wyspie Jersey k. Bretanii i jemu właśnie przypisuje się nową, bardzo współczesną koncepcję ogrodów zoologicznych. A w tym ukształtował go właśnie pobyt na Korfu. W książce ma ok. 14 lat, więc musiał to być rok 1939 - ostatni rok, kiedy rodzina mieszkała razem na tej wyspie, Na Korfu, której utrata bolałaby, jak się zdaje, nie tylko Napoleona. Lawrence bowiem wciąż tam wracał. Zresztą już wtedy mieszkał tam z pierwszą żoną Nancy, ale o tym nie ma ani wzmianki w książce Geralda (może dlatego, że gdy to pisał, małżeństwo brata było już dawno po rozwodzie?). Za to obserwujemy, jak to Lawrence ściągał do ich wspólnego domu knajpian...