W prezentowanym zbiorze listów wymieniają uwagi ludzie, dla których religia nie jest fundamentem społeczeństwa, kodeksem moralnym, ani konserwatywną regułą obyczajową - niczym, co bezpiecznie zakorzenia w istnieniu - ale radykalnym zerwaniem z pewnością i przewidywalnością. Nieufnością wobec wszystkiego, co przebrane za zdrowy rozsądek czy powszechną świętość stara się wymusić nasze posłuszeństwo. Igrając słowem, chętnie bym nazwał Dorosza i Obirka "an-archistami" w sensie etymologicznym, ponieważ zawracają nas wciąż an arche, do początku, każą spojrzeć od nowa i mówią - niby sobie wzajemnie, a przecież nam, dopuszczonym do kompanii - że nie tylko nie rozumiemy, ale nawet (i to dopiero straszne) nie staraliśmy się zrozumieć, kim był Jezus. Co tak naprawdę mówią Ewangelie. (Jeśli są prawdziwe, to co najmniej połowa naszych życiowych decyzji nie ma sensu; jeśli nie są, nie ma sensu druga połowa). I czy tworząc wspólnotę w i e r n y c h, aby na pewno tworzymy wspólnotę w i e r n ą. Czy zbiorowo - w tym bądź innym Kościele - nie dopuściliśmy się zdrady?
z przedmowy Jerzego Sosnowskiego
z przedmowy Jerzego Sosnowskiego