"Miasto z lodu" to niepozorna książka poruszająca wiele trudnych tematów. Moje wydanie to kieszonka, kolejny tom serii Mistrzynie polskich kryminałów. I pierwsze spotkanie z twórczością Małgorzaty Wardy. Czy było udane?
Agata Tomaszewska to trzynastolatka, której przyszło się zmierzyć z problemami zupełnie nieprzystającymi do tych występujących w dziecięcym świecie. Kiedy pewnego dnia dziewczynka wyrusza w Polskę z matką, nie ma pojęcia, co czeka na nie tam, dokąd dojadą. Wyjazd miałby zupełnie inny klimat, gdyby nie choroba matki. Do tej pory Agata mieszkała z babcią i tam była bezpieczna, szczególnie, kiedy choroba matki się nasilała i kobieta przestawała być sobą. Teraz Agata była zdana tylko na siebie.
Tomaszewskie osiedlają się w niewielkiej górskiej miejscowości, gdzie mieszkańcy świetnie się znają, więc obecność dwóch "obcych" zostaje natychmiast zauważona. Do tego jeszcze Teresa jest piękną kobietą, która od razu wpada w oko tutejszym mężczyznom. Starsza Tomaszewska rozpoczyna pracę w restauracji, ale dostaje głównie nocne zmiany. Mija się z córką, jednak liczy na to, że Agata poradzi sobie sama. Kiedy dziewczynka zostaje znaleziona nieprzytomna w górach, rozpętuje się burza medialna, a policja rozpoczyna śledztwo. Co się wydarzyło? Dlaczego Agata wyszła w góry? Gdzie podziały się jej buty? Czy dziewczyna wyjdzie z tego cała i zdrowa?
Narrację w powieści prowadzi pogrążona w śpiączce farmakologicznej Agata. To ona opow...