„Miałeś już nigdy nie wrócić”, Ewelina Dobosz zabiera nas do świata Jakuba i Amelii, których połączyła bardzo silną, piękną, pierwszą, prawdziwą miłością. Jednak Kub odjechał, zniknął bez słowa pożegnania. Minęło piętnaście lat, Amelia w tym czasie ułożyła na nowo życie, a tu pewnego dnia, tak jak odszedł, tak nagle się pojawia i burzy jej misternie zbudowany spokojny świat. Oboje przeszli bardzo wiele, oboje skrywają ogrom tajemnic.
Czy będą umieć otworzyć się przed sobą raz jeszcze zaufać sile miłości?
Powieść, która zabrała mnie w intrygującą podróż przez bezdroża ludzkiej egzystencji. Z zapartym tchem śledziłam zmagania bohaterów, ich przeszłość i teraźniejszość. To nie jest zwykła literatura obyczajowa, czy typowy romans, jest to refleksja nad prawdziwą, głęboką miłością, przemijaniem i sensem życia. Histeria, która pokazuje nam, że podjęte przez nas decyzje mają wpływ nie tylko na nasze losy, ale też osób wokół nas. Bo życie to jedna wielka składnia: podjętych decyzji, różnych przypadków losowych i skutków obu tych czynników.
Ewelina Dobosz zgrabnie wciąga czytelnika w intrygującą fabułę, pokazując nam meandry ludzkiego losu i przeznaczenia. Przypomina nam jak nieprzewidywalna i krucha jest nasza egzystencja. Opowiada o ludzkiej psychice i kryjących się w niej sekretach, o zmaganiach z trudnościami, jakie zgotował los, o próbie odzyskania siebie i swoich wspomnień.
„Miałeś już nigdy nie wrócić” niesłychanie poryw...