Książka Maski pośmiertne są moim pierwszym spotkaniem z Anną Rozenberg, po którym spodziewałem się świetnego kryminału trzymającego w napięciu. Oczekiwania miałem spore, bo polskie akcenty i ciekawy bohater mnie zaintrygował. Wszystko dzieje się w Anglii, gdzie dokonane morderstwo powoduje ujawnienie skrywanych demonów ze strony przeszłości i samego bohatera. Dlatego tak bardzo wiele miałem oczekiwań wobec tego kryminału jaki napisała autorka.
Książka jak wspominałem jest osadzona w Anglii, gdzie rozpoczynamy swoją przygodę z tym kryminałem. Świetnie wypada klimat angielskich miasteczek jaki autorka wykreowała. Czuć tutaj opady deszczu, załamania pogody i zimową aurę w czasie czytania. Dostajemy angielską pogodę od samego początku, którą tworzy świetny klimat i mroczne odczucia. Jednak zaginiecie polskiego małżeństwa burzy porządek rzeczy i wezwany na miejsce David Redfern musi sobie poradzić z własnymi demonami przeszłości, ale również dokopać się prawdy za wszelką cenę. Ze swoja ekipą zabiera się do żmudnej pracy, gdzie sprawdzany jest każdy ślad lub poszlaka. Praca zespołowa i zaangażowanie pomału odsłania nie wygodne fakty i postawione pytania na temat pobytu zaginionego małżeństwa z Polski. Oprócz tego bohater musi sobie poradzić z własną przeszłością, która pomału również go dogania. Prowadzone dochodzenie przez policje jest przedstawione dobrze i zawiera kilka twistów jakie pojawiają się w czasie śledztwa zmieniających nieraz sporo. Wychodzące za sprawą przesłuchań świadków i dłubania w przeszłości umiały namieszać mimo moich podejrzeń dotyczących sprawcy zaginięcia. Dlatego do samego prawie końca nie byłem pewny co do sprawcy i kierujących go motywów. Autorka bez szybkiego podawania na tacy odpowiedzi tworzy kryminał, który wciąga za sprawą nie tylko współczesnego śledztwa, ale też za sprawą przeszłości w jaką zanurzają się policjanci. Podobało mi się, że pojawił się polski wątek z czasów drugiej wojny światowej. Wizyty bohatera w poszukiwaniu odpowiedzi na polskim cmentarzu wojennym z drugiej wojny światowej, ukazanie losów mieszkających tam polaków i pamięci sprzed kilkunastu lat o tych wydarzeniach wnosiło wiele dobrego do samego śledztwa. Autorka sporo miejsca poświęciła na opowiedzenie o walkach polaków w Wielkiej Brytanii podanych w sposób ciekawy i wciągający. Historyczny aspekt śledztwa nieraz zaskakuje czymś nowym za każdym razem jak tylko pojawia się. Dochodzenie jest prowadzone w różnych kierunkach, gdzie mylenie śladów i podsuwanie fałszywych tropów jest stosowane przez autorkę. Takim sposobem nie wiadomo do końca czego można spodziewać się po śledztwie. Nie miałem ułatwionego zadania przy odkrywaniu motywów sprawcy i jego tożsamości.
Książka posiada ciekawego bohatera jakim jest David Redfernem, który po incydencie trafia do miasteczka Woking, gdzie podejmuje się swojej pierwszej sprawy zniknięcia małżeństwa z Polski. Jest czarnoskórym Anglikiem z polsko jamajskimi korzeniami, który mówi w naszym języku co nieraz ułatwia mu pracę. Jego postać autorka przedstawiła świetnie pod względem psychologicznym, swojego zachowania i sympatycznej postawy powodującej, że można go polubić od samego początku. Wraz ze swoim towarzyszem pieskiem Banditem tworzą zgrany duet do rozwiązywania zagadek. Zawsze im kibicowałem, ale nieraz bardziej sympatycznemu pieskowi w trudnych sytuacjach. Bohater posiada burzliwą przeszłość i własne demony pomału wychodzące na wierzch w czasie czytania. Pozostałe postacie były bardzo dobrze i dobrze zarysowane. W zależności od pojawienia się częstego, czasami lub na chwilkę autorka przewidziała dla nich rolę w fabule. Niektóre można polubić, bo wypadają sympatycznie. Inne wzbudzają różne emocje w czasie czytania. Jednak nie dostajemy papierowych i męczących postaci. Autorka pod tym względem nie zawiodła mnie, bo bohaterowie wzbudzają nasze zainteresowanie, potrafią wciągnąć, zaciekawić, być sympatycznymi i niejednoznacznymi. Mające wiele sekretów i tajemnic skrywanych przed światem. Relacje pomiędzy nimi były świetnie przedstawione. Dialogi z docinkami, ironią, nieraz lekkim humorem i na poważnie dodawały kolorytu.
Książka Maski pośmiertne jest kryminałem zanurzonym w angielskim klimacie małych miasteczek lub miejscowości, gdzie zaginięcie wydaje się podejrzane. Nie brakuje ofiar mordercy, ale wszystko podane zostało w sposób oględny bez szczegółów dokonanej zbrodni. Jak ktoś oczekuje krwawej jazdy to w tym przypadku zawiedzie się. Autorka stawia na policyjne zbieranie śladów z miejsca zbrodni, analizę zebranych materiałów, poszukiwania poszlak i dowodów mogących przybliżyć do rozwiązania zagadki. Na żmudną prace policji, która zbiera informacje przesłuchując świadków i sprawdza możliwe poszlaki jakie wychodzą w toku śledztwa. Nie ma tutaj łatwego podejścia, ale otrzymane przełomy są okupione wielogodzinnymi sprawdzaniami wszelkiego rodzaju możliwości. Pojawienie się wątku z drugiej wojny światowej tylko dodaje koloru samemu dochodzeniu i wnosi wiele niespodzianek jakie dostajemy w czasie czytania. Akcję poprowadzono w szybki sposób do przodu bez przystanków po drodze. Wydarzenia toczą się dynamicznie i zmieniają się co i rusz. Dlatego wiele dzieje się w fabule podczas czytania i nie nudziłem się. Śledztwo zmienia swoje tory wraz z rozwojem sytuacji i dokonanymi odkryciami. Miałem kilku podejrzanych w czasie czytania i niestety nie trafiłem kim może być sprawca. Dopiero pod koniec dostajemy odpowiedzi na niektóre pytania dotyczące motywów i wtedy poznajemy prawdę. Zakończenie bardzo dobre, zaskakujące i ciekawe. Poznajemy w nim prawdę, motywy i samego sprawcę. Jednak po finale pozostają niektóre wątki niedomknięte i widać tutaj furtkę do możliwością kontynuacji przez autorkę. Jak miałbym właśnie wskazać pewne mankamenty to jedyny właśnie dotyczy wątków pozostawionych do kontynuacji w następnym tomie przygód bohatera. Mam nadzieje, że rozwinięty zostanie na tyle ciekawie i wciągająco w kolejnym tomie przez autorkę.
Książka Maski pośmiertne okazały się trzymającym w napięciu kryminałem ze świetnymi faktami historycznymi dotyczących walki Polaków w Wielkiej Brytanii. Sięgając po pierwszą część miałem spore oczekiwania wobec niego. Dostałem ciekawy kryminał z bohaterem, którego polubiłem Davidem Redfernem. Wszystko w nim zostało wyważone w dobry sposób i dlatego potrafił mnie wciągnąć. Fabuła wciąga nas w wir wydarzeń i prowadzonego śledztwa, które okazuje się posiadać wiele wątków do zbadania. Przeczytałem z przyjemnością i czas poświęcony nie uważam za stracony. Maski pośmiertne mają wiele wspólnego z klasycznym podejściem, gdzie zagadka jest najważniejsza. Nie uświadczymy krwi i brutalności na wielką scalę. Tylko odkrywanie poszczególnych elementów zagadki przez bohatera prowadzących do jej rozwiązania. Dlatego czas minął mi w czasie lektury szybko i żałuje, że dopiero teraz przeczytałem. Przyjemny, wielowątkowy nieraz kryminał, który trzyma w napięciu, posiada angielski klimat miasteczkowy i ciekawego bohatera wraz z pieskiem jakiego można również polubić. Książka okazała się na tyle dobra, że chętnie sięgnę po kolejny tom przygód bohatera, aby przekonać się co tym razem będzie się u niego działo. Czekam też na rozwiniecie wątków rozpoczętych tutaj co jeszcze bardziej mobilizuje mnie do sięgnięcia po kontynuacje Masek pośmiertnych.