„(…) podstawą dobrego kłamstwa są dobrze dobrane proporcje z prawdą i brak szczegółów”.
Choć tytuł mnie nieco zaniepokoił, warto było dowiedzieć się o co tu chodzi i dać się wciągnąć we frapującą podróż w przeszłość ze współczesnym przewodnikiem.
Inspektor David Redfern to niezwykle tajemnicza i intrygująca postać. Czarnoskóry Anglik z polsko-szkocko-jamajskimi korzeniami. Wymykający się ze schematu brytyjskiego bohatera facet z przeszłością i po przejściach. Obecnie pełni służbę w niewielkim miasteczku, Woking. Nie może jednak pozbyć się z głowy obrazów z przeszłości. Dręczą go myśli o zdarzeniach, gdy podczas policyjnej akcji w katedrze w Guildford zastrzelił niebezpiecznego i niezrównoważonego napastnika, którym okazał się jego dawny przyjaciel i partner, Adrian Bones. Zmiana otoczenia miała mu pomóc zapomnieć, czy też oswoić się z tym, że czasu nie da się cofnąć.
Tymczasem w Woking zostają znalezione zmasakrowane zwłoki kobiety, polskiej turystki. Przyleciała ona do Anglii wraz z mężem, który teraz zapadł się pod ziemię.
Pierwsze śledztwo Redferna w Woking rozpoczyna zatem niezłe przestawienie. Policjant na starcie napotyka na komplikacje: nieufnych współpracowników i mglisty materiał dowodowy. Szybko okazuje się, że sprawa ma drugie i trzecie dno.. Trzeba odgruzować bardzo stare historie i skrupulatnie dopasować do siebie elementy tej niebanalnej układanki. Dodatkowo mroczna przeszłość Davida daje o sobie znać..
„Maski pośmiertne” to klimatyczny, soczysty kryminał z pazurem. Główny bohater, głody prawdy stróż prawa, a z drugiej strony nieidealny facet przed czterdziestką świadomy swoich słabości, wzbudza sympatię i nadaje powieści charakteru i barwy. Zagadka z którą przychodzi mu się zmierzyć jest wielowarstwową i nieszablonową historią. Trzeba się skupić, bo łatwo się zgubić w gąszczu wątków i postaci. Zakończenie pozostawia olbrzymi niedosyt..
Polecam.
Jak ja się cieszę, że kolejna część tej historii jest na wyciągnięcie reki, bo Autorka potrafi rozbudzić apetyt na więcej..