„Marzenia mają twoje imię” to ciepła, zabawna i poruszająca opowieść o dwojgu ludzi, którzy musieli się odnaleźć, by pomóc sobie nad wzajem.
Cedrik i jego dziewczyna mieli świętować swoją rocznicę. Najpiękniejszy dzień w swoim związku. Los dla mężczyzny nie był jednak tak łaskawy i zamiast najpiękniejszego dnia, stał się najgorszym. Diana oświadczyła mu, że już go nie kocha i że jest w ciąży, ale to nie on jest ojcem dziecka. W windzie daje upust swoim emocją. Nie zauważa nawet, że nie jest w niej sam. Za nim stoi młoda dziewczyna o imieniu Letty. Po paru dniach znowu przypadkowo wpadają na siebie. I po kilku takich przypadkach postanawiają zawrzeć umowę, zaczynają się przyjaźnić i coraz więcej czasu ze sobą spędzać.
Letty jest jak ją określają na wolontariacie w szpitalu, koliberem. Zawsze radosna, pozytywnie nastawiona do ludzi i do życia. Skrywa jednak sekret i nie potrafi go wyjawić przyjacielowi. Czego się boi? Jest dla mnie również mistrzynią mądrych słów. Każde jej słowo jest przemyślane i daję do myślenia nad swoim życiem.
Cedrik to totalne przeciwieństwo młodej Letty. Zamknięty w sobie, arogancki, zraniony facet po 30-tce. Już dawno zapomniał, co to znaczy śmiać się z małych rzeczy, wygłupiać się jak dziecko czy zatrzymać się i pomyśleć co w życiu jest ważne. Czy to jak potrafimy z niego korzystać, czy to jak n...