„Marriage for One” to publikacja, która dość długo czekała na mojej półce książek do przeczytania. Słyszałam wiele dobrego o jej autorce Elli Maise, dlatego postanowiłam w końcu przeczytać jej dzieło i sprawdzić, czy jej twórczość przypadnie mi do gustu. Czy tak się stało?
Muszę przyznać, że historia Jacka i Rose, była całkiem przyjemna, chociaż już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że została napisana przed 2020 rokiem. Skąd taki wniosek? Głównym motywem literackim występującym w tej książce jest wątek małżeństwa dla obopólnej korzyści, który szczerze powiedziawszy, odszedł już trochę do lamusa. Niemniej jednak fabuła została tak skonstruowana, że nawet pomimo faktu, że znalazły się w tej historii rzeczy, które sprawiały, iż chciałoby się otworzyć okno i patrzeć, jak publikacja odlatuje w siną dal, chęć odkrycia tajemnicy Jacka sprawiała, że brnęłam w nią dalej, żeby tylko dowiedzieć się, dlaczego mężczyzna zdecydował się zaproponować Rose małżeństwo.
Jednakże tak, jak już wspomniałam powyżej — książka miała wiele mankamentów, które skutecznie psuły mi odbiór całości. Pierwszym z nich była dysproporcja w długości rozdziałów. Jedne z nich były bardzo krótkie, natomiast drugie były tak długie, że zaczęłam sprawdzać, gdzie jest ich koniec i jakie było moje zdziwienie, gdy policzyłam, że jeden z nich miał ponad czterdzieści stron. I może samo w sobie nie byłoby to jakieś specjalnie irytujące, gdyby nie fakt, że te dość krótkie były zazwyczaj bardzo interesujące, a te długie nudne do granic możliwości.
Drugą kwestią, która zupełnie nie przypadła mi do gustu, było samo tłumaczenie. Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć, co tłumacz miał w głowie, gdy zabierał się za przekład chociażby nazw męskiego przyrodzenia, ale sformułowania typu wacek, kuśka itp. doprowadzały mnie do szewskiej pasji, a przytoczone przykłady nie są wcale tymi najgorszymi. Miałam nawet zamiar podzielić się z wami większą ilością takich „ciekawych” przykładów, ale obawiam się, że wtedy moja ocena nie przeszłaby weryfikacji.
Czy zdecyduje się sięgnąć po kolejne książki autorki? Cóż mam je na swojej półce, więc pewnie to zrobię, ale z pewnością nie nastąpi to w najbliższym czasie.