"Dobra książka może polegać na tym, że nie wiadomo, o co w niej chodzi" - ten fragment wiersza Marcina Sendeckiego z tomu "W" przypomina mi się, gdy czytam najnowszy zbiór tekstów Karola Maliszewskiego [małe zawsze] wydany przez Dom Literatury w Łodzi w serii "Białe kruki, czarne owce". Ta książka to 64 poetyckie migawki, obserwacje oparte na eliptycznym skrócie, miniatury (najdłuższa liczy 8 wersów) nierzadko pozostawiające odbiorcę w mało komfortowym stanie bezradności. Bo czego oczekiwać po tych na pierwszy rzut oka mniej lub bardziej czytelnych hasłach, konkluzjach, mikroanegdotach czy aforyzmach? W tym ledwie zasygnalizowanym namyśle, fragmentarycznym ujęciu zewnętrznego i wewnętrznego kosmosu, odpryskach, które budują przecież swoisty pejzaż mentalny. Pejzaż oparty niekiedy na bardzo doraźnych obserwacjach. Anna Dominiak