Tej wojny nie dało się uniknąć. Parli do niej wszyscy — i szlacheccy powstańcy, i chłopscy buntownicy, wyczekujący ponownego przyjścia bogini, i ościenni książęta, którzy wśród zamętu chcą uszczknąć dla siebie jak największy szmat zwaśnionego królestwa. Ale kiedy wojna się rozpoczęła, wszystko poszło nie tak. Zupełnie nie tak, jak miało być. Zaczęło się od Rogobodźca. Bitwy bez Wodzów. Bo kiedy wreszcie armie wyruszyły w pole, okazało się, że nikt nie jest gotów. Koźlarz przemierza niebo w kohorcie martwych władców, którzy pragną jedynie zniszczenia i mordu. Szarka — spętana mocą cudownej wody ze źródła żmijów — wciąż śni na dalekiej Północy. Okaleczony wojenny kniaź Zwajców gnije w niewoli. Tylko Twardokęsek, hołubiony przez rebeliantów jako zbójecki hetman, tkwi na zrewoltowanym żalnickim pograniczu. I w przededniu bitwy musi podjąć decyzję, czy wyruszy na rabunek swojego życia, czy też wesprze powstańców w sprawie, w której zwycięstwo nie wierzy. A wojna wrze, wciąż nabiera pędu, pochłaniając kolejno bogów i śmiertelników.