Niewielka objętościowo książka, głęboko poruszająca, ważna i potrzebna. Tytuł powieści jest bardzo zwodniczy, ma swoje drugie dno. Emocje, jakie mi towarzyszyły podczas czytania, były ogromne i niekoniecznie przyjemne.
"Rodziców się nie wybiera”.
Akcja powieści toczy się swoim rytmem, zaskakuje, daje do myślenia. Nic tu nie jest proste, ani oczywiste. Mamy dwie ramy czasowe, które autorka przedstawia nam naprzemiennie. Lenka, jako dziecko - zwykła szara, wstrząsająca codzienność jej rodziny. Lena, jako dorosła kobieta próbująca rozliczyć się z przeszłością, ze swoim ojcem. To z jej perspektywy prowadzona jest narracja w powieści. Mamy dokładny wgląd w jej myśli, uczucia i motywy postępowania. Czy polubiłam Lenę? Trudno mi jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Jej dzieciństwo, relacje z ojcem, przemoc, alkoholizm, to wszystko ukształtowało ją, na taką a nie inną kobietę. Zahukana, bezbronna, zdana na łaskę swojego ojca. Autorka pisze bardzo przystępnym, prostym językiem. Czytanie pomimo poruszanych bardzo trudnych problemów było przyjemnością. Szczerze, dosadnie, bez wybielania, czy tuszowania. Dawkowałam ją sobie. Bohaterowie rewelacyjnie wykreowani, to ludzie z krwi i kości. Ukazane całe zło, które zostało bardzo dobrze ukryte. Muszę powiedzieć, że Pani Lucyna nie raz mnie zaskoczyła.
Nie jest to przyjemna lektura, jednak bardzo potrzebna. Bolesna, mocna, szczera do bólu. Rodzina, w której na ...