Widząc okładkę wiedziałam, że muszę przeczytać tę pozycję, to było moje pierwsze spotkanie z autorką, ale nie ostatnie.
Co to znaczy żyć w świecie gdzie magia, czary, wróżbiarstwo to chleb powszedni? Jak to jest mieć w rodzinie najlepszych magów, którzy są szanowani za ich mądrość i moc? Otóż przedstawiam wam pewna bohaterkę, która sprawiła, że gdybym tylko mogła weszłabym do tej książki i kopa w pupę dała w pewnych momentach albo przy decyzjach, jakie podejmowała. Oczywiście to tylko na plus, bo wtedy wiem, że cała wchodzę w książkę i przeżywam jak małe dziecko. W rodzinie magów z dziada, pradziada to dziewczyna nie ma lekko.
Sami pomyślcie jak to było za waszego dzieciństwa, kiedy np. inni mieli już coś z racji wieku, a wy jeszcze nie i czekaliście i czekaliście, a to nie przychodziło?! Każdy dzień to oczekiwanie na coś, co nie przychodziło, a i na horyzoncie nie zapowiadało przybycia.
Tutaj miałam takie poczcie/porównanie jak dzisiejszych czasach rodzina ma wielkie oczekiwania od własnych pociech, a to coś nie przychodzi, przez co i rodzice/rodzina nie jest zadowolona, a i dziecko wmawia sobie, że to jego wina, bo coś, gdzieś zrobiła źle, przez co nie jest tak jak rodzice by tego chcieli. Społeczeństwo też nie jest fer, bo dziewczyna czuje się inna i napiętnowana przez rówieśników.
Poznajcie moją zwariowaną Arrah, o której powinno być głośno. No dziewczyna ma czasem takie pomysły, że głowa...