Jesienią 2005 roku Paryż ogarnęła furia. Rozpętały się zamieszki, przy których wydarzenia z 1968 roku to mało istotny incydent. Wszystko zaczęło się od odkrycia, jakiego dokonała Marion, sekretarka paryskiego Zakładu Medycyny Sądowej, kiedy przypadkiem weszła do prosektorium. W jednej chwili okazało się, że zobaczyła zbyt wiele, a nad jej życiem zawisło niebezpieczeństwo. Na szczęście francuski kontrwywiad znalazł jej idealną kryjówkę - znajdujący się na skalistej wyspie słynny klasztor Mont-Saint-Michel. Z początku przymusowy urlop robi wrażenie sielanki - w znajdującym się u podnóża opactwa miasteczku mieszka ledwie kilkanaście osób, z którymi paryżanka szybko się zaprzyjaźnia; a goszczący ją benedyktyni, na ile to tylko możliwe, starają się nie zakłócać jej spokoju, za co odwdzięcza się wykonywaniem drobnych prac w ogrodzie i przy katalogowaniu miejskiej biblioteki. Podczas tej pracy Marion odkrywa dziennik niejakiego Jeremy'ego Mathesona - brytyjskiego detektywa pracującego w Kairze pod koniec lat dwudziestych ubiegłego wieku. Wówczas miała tam miejsce seria morderstw dzieci na tyle makabrycznych i dziwacznych, że miejscowa ludność zaczęła je przypisywać ghulowi - demonowi z Księgi tysiąca i jednej nocy. Marion zafascynowana opowieścią Mathesona uparcie szukającego racjonalnego wytłumaczenia zbrodni, już wkrótce będzie musiała przyznać, że jej życie jest z tą historią związane o wiele mocniej, niż mogłaby przypuszczać. Co gorsza wszystko wskazuje na to, że ludzie, przed którymi Marion uciekała, wpadli na jej ślad i usiłują ją wciągnąć w jakąś pokrętną grę, w której wygrać może tylko ten, kto najlepiej zna labirynt korytarzy i ponure tajemnice opactwa Mont-Saint-Michel.